doktoratdoktorat wdrożeniowy

Jak wygląda doktorat wdrożeniowy? – wywiad z doktorantami wdrożeniowymi

Jedną z możliwych dróg realizacji pracy doktorskiej jest udział w programie „Doktorat Wdrożeniowy”. Jego początki sięgają 2017 roku, kiedy to został powołany do życia poprzez rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (obecnie – Minister Edukacji i Nauki). Aby przybliżyć Wam ten program, zadaliśmy jego uczestnikom kilka pytań. Odpowiedzi udzielili nam chemicy realizujący swoje prace doktorskiej w Szkole Nauk Ścisłych i Przyrodniczych Uniwersytetu Warszawskiego: Elżbieta Sobolewska pracująca w OncoArendi Therapeutics S.A. i Krzysztof Kacprzak, pracownik PKN ORLEN S.A.  

Od którego momentu kształcenia zaczęliście myśleć o zrealizowaniu studiów doktoranckich? Czy od razu wiedzieliście o istnieniu programu „Doktorat wdrożeniowy” czy ktoś podsunął Wam ten pomysł? 

Doktoranci wdrożeniowy stoją przed ciekawym wyzwaniem: ich prace doktorskie są mariażem rozwiązań naukowych i przemysłu.

Elżbieta: Moja przygoda ze studiami doktoranckimi zaczęła się dużo wcześniej niż podjęcie decyzji o udziale w programie „Doktorat wdrożeniowy”. Postanowiłam podejść do egzaminu na studia doktoranckie tuż po obronie pracy magisterskiej. Ku mojej wielkiej radości zdałam egzamin i dostałam się na studia doktoranckie w normalnym trybie. Niestety zmuszona byłam do podjęcia pracy zarobkowej w firmie farmaceutycznej jako chemik analityk. Spowodowało to zawieszenie doktoratu, a ostatecznie – rezygnację, ponieważ nie byłam w stanie połączyć roli doktoranta, pracownika oraz mamy. O istnieniu programu „Doktorat wdrożeniowy” dowiedziałam się od przełożonej, która stara się wspierać swoich pracowników w dążeniu do rozwoju zawodowego i naukowego. Za jej aprobatą zaczęłam szukać informacji na temat tego programu oraz skontaktowałam się ze swoją panią promotor. 

Krzysztof: Studia na Politechnice Warszawskiej w Płocku ukończyłem w 1994 roku. Nie miałem zamiaru zostawać na uczelni jako doktorant, więc zatrudniłem się w największej firmie rafineryjnej w Polsce – PKN ORLEN S.A., w której minęło mi już 26 lat pracy w zawodzie technologa. 
Pomysł na doktorat zrodził się po spotkaniu z profesorem Politechniki Gdańskiej, który przy okazji odbioru pracy badawczej dla nas sformułował taką propozycję. W PKN ORLEN zorganizowano później spotkanie z kilkoma doktorami Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Spytałem wtedy czy biorą udział w programie „Doktorat wdrożeniowy”. Teraz sam jestem doktorantem w ramach jego drugiej edycji. 

Jak wyglądał proces rekrutacyjny? Czy macie jakieś porady dla osób, które chciałyby wziąć udział w tym programie? 

Krzysztof: Z procesu rekrutacyjnego pamiętam doręczanie całej masy dokumentów, zarówno do Ministerstwa, jak i do samej uczelni. Po spełnieniu wszystkich wymagań zaproszono mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Dzisiaj program doktoratu wdrożeniowego prowadzi Szkoła Doktorska, więc wygląda to nieco inaczej. Niezależnie od formy rekrutacji, należy dobrze przemyśleć udział w tym projekcie, przeanalizować wszystkie za i przeciw, i szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie czy będzie wystarczająca ilość czasu, aby zająć się na poważnie swoim projektem. 

Elżbieta: Po uzyskaniu zgody od osób decyzyjnych w mojej firmie oraz we współpracy z panią promotor z Wydziału Chemii zgłosiłam się do osób, które zajmowały się procesem rekrutacyjnym na UW. Miałam przedstawić propozycję tematu projektu wdrożeniowego, opisać znaczenie uzyskanych wyników dla firmy, w której pracuję, opisać współpracę, związek tematu badawczego z działalnością przedsiębiorstwa oraz podać harmonogram realizacji prac. Gdy dowiedziałam się, że złożone przez Wydział Chemii wnioski są rozpatrzone pozytywnie przez Ministerstwo, miałam zarejestrować się w IRK i w kolejnych etapach dostarczyć wymagane dokumenty. Biorąc udział w programie „Doktorat wdrożeniowy” należy pamiętać o tym, że kandydat na doktoranta musi być zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy. Co więcej, firma musi wyrazić na piśmie zgodę na udział w tym programie oraz zapewnić swojemu pracownikowi opiekuna pomocniczego z ramienia firmy. Ten opiekun powinien posiadać stopień doktora, albo mieć duże doświadczenie w prowadzeniu działalności naukowej lub znaczące osiągnięcia w zakresie opracowania rozwiązań projektowych. 

Myślę, że przede wszystkim nie trzeba się bać tego programu, ponieważ daje ogromne możliwości osobom, które mimo tego, że zawodowo związały się z jakąś firmą, to stale chcą podnosić swoje kwalifikacje, nie rezygnując ze zdobywania cennego doświadczenia zawodowego poza uczelnią. 

– Mówi Elżbieta

Czy wiadomości i doświadczenie zdobywane w pracy nad projektem doktorskim znajdują zastosowanie w pracy zawodowej? 

Krzysztof: W moim przypadku jest trochę na odwrót: doświadczenie, które zdobyłem na stanowisku pracy wykorzystuję teraz realizując pracę doktorską – chcę stworzyć produkt, który będzie można zastosować w praktyceOtrzymuję tu ogromne wsparcie ze strony promotora z UW od strony teoretycznej i razem próbujemy zastosować wypracowane rozwiązania w praktyce.  

Elżbieta: Temat mojej pracy doktorskiej jest ściśle związany z moją pracą zawodową, ponieważ jest ważnym elementem opracowania nowej cząsteczki w kluczowym projekcie firmy, związanym z badaniami nad lekiem przeciwnowotworowym. Plan prac badawczych odpowiada wymaganiom i planowi rozwojowemu nowych cząsteczek po ich nominowaniu na kandydata klinicznego. Z uwagi na specyfikę mojej pracy oraz poufność wygenerowanych przeze mnie danych, nie mogę ujawniać osobom postronnym struktur związków chemicznych oraz innych wyników, które nie zawsze są jeszcze chronione patentami. Nie zmienia to jednak faktu, że łączenie nauki, pracy nad tematem doktoratu oraz innymi obowiązkami zawodowymi jest bardzo wymagającym i czasochłonnym zajęciem. Na szczęście jestem w otoczeniu ludzi, którzy zawsze służą mi rada i pomocą. Dotyczy to szczególnie mojej przełożonej, która wyrozumiale podchodzi do mojego uczestnictwa w obowiązkowych zajęciach, dając mi możliwość zadaniowego wykonywania zobowiązań zawodowych. Podobnie moi współpracownicy: jako zgrany zespół starają się wspomóc mnie merytorycznie w realizacji powierzonych zadań. Nie mogę również nie wspomnieć o pani promotor, która pomaga mi elastycznie zarządzać moim czasem w kwestii na przykład prowadzonych zajęć ze studentami. 

Krzysztof:  Połączenie tych wszystkich rzeczy jest bardzo czasochłonne. Przez poprzednie 2 lata musiałem brać urlop, aby uczestniczyć w zajęciach lub zwalniać się z pracy. Pewne rzeczy wykonałem w laboratorium UW i przywiozłem je do Zakładu, aby móc realizować niektóre badania na miejscu. 

Jak wygląda współpraca z dwoma promotorami? 

Elżbieta: Współpraca z opiekunem z firmy oraz promotorem z Wydziału Chemii układa się pomyślnie. Najpierw konsultuję uzyskane wyniki z opiekunem, którym jest moja przełożona, staram się wprowadzać zmiany, kierując się uzyskanymi wskazówkami, a następnie korzystam z pomocy i wiedzy promotora, dopracowując szczegóły. 

Krzysztof: Jak już wspomniałem, trafiłem do super zespołu, którego członkowie bardzo chętnie dzielą się swoją wiedzą i służą pomocą. Promotor z ramienia zakładu pracy jest natomiast moim starszym kolegą z ogromnym doświadczeniem. Zawsze mogę liczyć na jego pomoc i wsparcie. 

Co jest najtrudniejsze w realizacji doktoratu wdrożeniowego? Czy udaje się rozdzielać czas pracy i prywatny, który można poświęcić znajomym i rodzinie? 

Krzysztof: W moim przypadku najtrudniejsze są zaliczenia i egzaminy (pamięć już nie ta). Ale pandemia trochę ułatwiła znalezienie czasu na doktorat – można przeznaczyć na niego te chwile, które dotychczas wykorzystywało się jako czas prywatny. 

Elżbieta: Najtrudniejszy w realizacji doktoratu wdrożeniowego jest właśnie nieustanny brak czasu. Myślę, że biorąc udział w programie „Doktorat wdrożeniowy” domyślałam się, że pogodzenie wszystkich obowiązków jest ogromnie trudne, nie sądziłam jednak, że proces będzie tak żmudny; wymaga ode mnie poświęcenia uwagi zarówno w pracy, jak i w czasie wolnym.  Poza tematem badawczym, który realizuję w ramach stosunku pracy, jestem odpowiedzialna też za inne projekty w firmie, a - tak, jak inni doktoranci – uczestniczę w wykładach, piszę egzaminy oraz prowadzę zajęcia ze studentami.  Oprócz bycia doktorantem oraz chemikiem analitykiem w firmie biotechnologicznej jestem również mamą, a te zajęcie jest chyba najbardziej czasochłonne i wymaga nie lada kreatywności, co przydaje mi się w poszukiwaniu nowatorskich rozwiązań w realizacji projektu badawczego.  Bo czymże jest stworzenie nowych rozwiązań technologicznych w porównaniu z wymyślaniem coraz to doskonalszych zabaw dla znudzonego przedszkolaka?  

Author

  • Doktorantka nauk chemicznych w Szkole Doktorskiej Nauk Ścisłych i Przyrodniczych Uniwersytetu Warszawskiego, w pracy badawczej zajmuje się hybrydowymi nanostrukturami białko-metal. Wolne chwile poświęca rozwojowi i ceremonii herbacianej.

One thought on “Jak wygląda doktorat wdrożeniowy? – wywiad z doktorantami wdrożeniowymi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *